Po drugiej stronie lustra

 

Bez lustra w matematyce ani rusz. Bardzo przydatny okazuje się model półprzezroczysty, który odbija obraz, ale równocześnie pozwala widzieć to, co znajduje się po drugiej stronie. Dzięki temu można wyznaczyć, metodą prób i błędów, oś (lub osie) symetrii figury. Na przykład takiej:

Kiedy lustrzane odbicie pokryje się dokładnie z częścią figury znajdującą się po drugiej stronie lustra, płaszczyzna lustra wskaże nam oś symetrii. Czasem jest ich więcej niż jedna...

 

... a czasem nie ma żadnej.

Niecodzienne zastosowanie naszego lusterka poznałam pewnego dnia dzięki Marcelowi (7 lat). Dzieci miały za zadanie uzupełnić obrazki motyli, dorysowując tyle kropek, żeby oba skrzydła wyglądały jednakowo.

Celem ćwiczenia jest ugruntowanie pojęcia liczby parzystej, jako "podwójnej porcji" tego samego. Motylków jest kilka: jedne mają więcej kropek, inne mniej. Zazwyczaj wykonanie tego zadania zajmuje dzieciom około 10 minut. Marcel, zamiast przystąpić do pracy, podszedł zdecydowanym krokiem do półki i wziął lusterko do wyznaczania osi symetrii. Według mojej wiedzy, nigdy przedtem nie miał go w ręku (a jednak musiałam się mylić :-)). Już chciałam powiedzieć: - To ci się się przy tym zadaniu nie przyda, pokażę ci potem, do czego to służy... ale nie zdążyłam. Chłopiec ustawił lusterko wzdłuż osi motyla, dzięki czemu pojawiły się w nim odbite kropki...

... po czym zaczął szybko nanosić kropki na drugie skrzydło, zerkając w lustro z jednej strony, a rysując po drugiej.

Wszystko to bez jednego zbędnego słowa, za to w błyskawicznym tempie. Celem innowacji było najwyraźniej szybkie uporanie się z zadaniem, czemu nie towarzyszyły żadne szczególne emocje. Nie mogłam tego powiedzieć o sobie. 

Dzień dłużył mi się jak nigdy dotąd w oczekiwaniu na spokojną chwilę, kiedy będę mogła wypróbować ten niecodzienny sposób odwzorowywania motywów graficznych. No, nareszcie! Lusterko w dłoń, farbki w dłoń...

Jeszcze tylko wybór motywu do odwzorowania. Serduszko z foliowej torebki?

Może być. Do dzieła zatem!

No!

Wierzcie, nie wierzcie, ale było to pierwsze zgrabne serduszko, jakie udało mi się w życiu namalować na jajku. I do tego w poprzek. :-).